czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 7

Właściwie nie wiem czemu Harry. Może dlatego, że daje mi poczucie bezpieczeństwa? Że jest porządnym, ustatkowanym mężczyzną. Być może to jest moja odpowiedź. Dużo mi pomaga. Przestałam pracować. Nie pozwala mi. Za to od września wrócę na studia. Ale to jeszcze kilka miesięcy, bo mamy luty. Siedzę właśnie na beżowym fotelu obitym skórą. Willow śpi w wózku obok. W klinice jest cisza. Pielęgniarki przemykają do gabinetów, a klientki spokojnie czekają.
Czekam na hazze bo prosił żebym wpadła.
Bawię się kluczami. Wyprowadziłam się od babci.
Często ją odwiedzam ale nie chce jej sobą i małą zobowiązywać. To starsza kobieta. Musi odpoczywać. Ale mieszkam u Harryego. To ogromny dom. Willa. W końcu bardzo dobrze zarabia. Czasami się tam gubię. Mężczyzna wychodzi z gabinetu. Przez rękę ma przerzucony płaszcz i zamyka pomieszczenie.
- Cześć - wstaję i posyłam mu uśmiech.
- Hej kochanie - podchodzi do mnie i oplata ramieniem.
- Wolny? - pytam łapiąc wózek.
- Tak. Możemy już iść.
 Spacerem wracamy do domu.
- Wyrastają jej zęby - zauważa Harry dotykając palcami buzi małej.
- Tak. Wkłada do buzi wszystko co wpadnie jej w ręce.
- Więc zaraz będzie płacz w nocy. Będzie ją boleć.
- Brzmi świetnie. - kiwam głową.
- Będę do niej wstawać - uspokaja mnie i podchodzi bliżej. - Robiłaś obiad?
- Nie ma mowy. Musisz się wysypiać. Nawet nie zauważysz tego pojawiania się zębów. Słowo, postaram się. - mówię szybko. - tak, zrobiłam pieczeń - odpowiadam na jego pytanie.
- Więc chodź. Zjemy - bierze mnie za rękę. Will i tak śpi spokojnie.
Zostawiamy ją w wózku w salonie i idziemy do kuchni. Odgrzewam wcześniej przygotowany posiłek. Zastanawiam się nad swoim życiem. Z małego mieszkania w Paryżu, trafiłam do pięknej willi w Londynie.
Sporo się zmieniło. Nakładam jedzenie na talerze i daje jeden mężczyźnie.
Chyba mam szczęście. Zagwarantuje małej szczęśliwy dom. A to najważniejsze. Siadam do stołu obok niego. Harry podnosi się, aby nalać nam wina.
- Mi nie - powstrzymuje go grzecznie.
- W porządku - stawia jeden kieliszek i wraca na miejsce. - Potrzebujesz czegoś? Może powinniśmy pojechać na zakupy.
- Nie ma takiej potrzeby. Na prawdę - uśmiecham się. Rozmawiając o wszystkim i o niczym spędzamy prawie całe popołudnie.
Wtedy budzi się Willow. Biorę pół roczną dziewczynkę na ręce i siadam z nią na dywanie. Zaciekawiona ogląda zabawki, gdy Harry szykuje jej mleko.
- Misio? A gdzie misio ma oczko? Tu ma tak?  Jedno i drugie. - biorę pluszaka do ręki.
Mała patrzy na mnie,  a potem na misia. Zaczyna się śmiać podskakując na pupie.
- Hej świrusie - sama się uśmiecham.
- Ma..- mówi po swojemu i bierze misia. Tuli go. - Am...- widzi, że brunet wraca z butelką.
- Tak. Harry da nam butelkę i mama da jeść. _ wyciągam jej zabawkę z buzi.
- Proszę królewno - podaje jej butelkę, a ja pomagam trzymać.
Apetyt to ona ma. Nigdy nie mam problemu z nakarmieniem jej. Wszystko zjada. Czy śpiąca po kąpieli czy rano je. Nie ważne kiedy. To dobrze. Gorzej gdyby była niejadkiem.
- Willow nie wolno się śmiać jak jesz - wycieram jej mleko z brody.
Nie słucha. Harry ją rozbawia.
- Willow.. - sama ledwo powstrzymuje śmiech.
- Ohoho jakie dobre - brunet cmoka.
Mała chce mu odpowiadać przez co znów się brudzi.
- Harry..
- No Przepraszam - odpowiada potulnie i udaje smutnego.
- Będzie spać ze mną w łóżku to jak zacznie płakać szybciej ją uspokoje. Nawet nie usłyszysz jej u siebie.
- Właśnie - siada obok i obejmuje mnie ramieniem. - Może będziesz dzielić ze mną sypialnię?
Jestem zaskoczona tą propozycją. Poprawiam małą na kolanach i przytulam się do niej.
Po chwili brudzi mi bluzkę. Eh. Nie można się przy niej ładnie ubrać.
- Nie musimy.
- Ja po prostu... nie spodziewałam się. - mówię szczerze.
- Skoro jesteśmy razem - wzrusza ramionami i odgarnia mi włosy z oczu.
- nigdy o tym nie rozmawialiśmy..
- Teraz rozmawiamy.
- Wiem - kiwam głową.
Pochyla się i powoli mnie całuje. Kładę dłoń na jego karku i oddaje pocałunek uważnie trzymając Willow.
Nie często okazujemy czułości. Nie jesteśmy też oschli ale to coś czego nie umiem wytłumaczyć. Po prostu tak między nami jest. Chyba właśnie przez to nie do końca odnajduje się w relacjach pomiędzy mną, a nim.
To coś między przyjaźnią a czymś więcej. Czuję, że ktoś się o mnie troszczy i martwi.
Odsuwamy się od siebie przez brak powietrza.
- Masz słodkie usta - mruczy.
Uśmiecham się na te słowa i chyba lekko rumienie. Głaszcze mój policzek. Potem podnosi się i bierze młodą na ręce.
Patrze na nich zadowolona. Myślę, że w jakiś sposób zastąpi jej ojca. Oczywiście będzie wiedziała, że nim nie jest. Wypuszczam powietrze z ust i chowam twarz w dłoniach gdy moje myśli zsuwają się na Louisa.
Nie będę umiała o nim zapomnieć. Willow jest coraz bardziej podobna do niego. Ma jego oczy. Tęsknię za nim. Staram się nie wspominać, ale gdy to robię... jest ciężko. Dobrze wiem, że go kochałam. To był ten. Posyłam mężczyźnie uśmiech i szybko ulatniam się do łazienki. Nie będę płakać przy nim...Nie chcę.
Opieram się o umywalkę i głęboko oddycham. Szybko przemywam twarz zimną wodą. Wszystko będzie dobrze. Masz dom. I Hazze.
To nie wystarcza żeby się uspokoić. Biorę szybki prysznic. Dopiero po nim opuszczam pomieszczenie.
- Kochanie, wszystko dobrze? - Harry podchodzi do mnie z małą na rękach.
- Tak... w porządku - biorę od niego córkę.
Przytulam ją do siebie i całuję we włosy.
- Jakiś list do ciebie.
- Gdzie jest?
- W twojej sypialni na łóżku.
- Dziękuję.
Kiwa głową i wchodzi do swojego gabinetu. Idę na górę. Willow bawi się moimi włosami.
Czuje jakby miał do mnie żal. Nie chce aby tak było. Idę do siebie. Rzeczywiście na łóżku jest koperta którą od razu otwieram.
"Nie umiem. Nie potrafię. Nie zapomnę. Louis"
Przykładam dłoń do ust i zaczynam płakać.
- Ma? - Willow patrzy na mnie.
Nie potrafię się do niej uśmiechnąć i udawać że wszystko jest w porządku. Nie w tym momencie.
Nie jest dobrze. Skąd on wie? Skąd wie, gdzie mieszkam? Zamykam oczy i uspokajam oddech. Dziecko patrzy, nie może mnie takiej oglądać. Siadam z Will na łóżku. Kołyszę ją, co tak naprawdę mnie uspokaja. Pilnuje się żeby czasem nie zasnąć szybciej niż ona
Ale ona wygrywa. Odpływa na miękkich poduszkach. Biorę do ręki kartkę papieru i podchodzę do okna. To jest pismo Louisa. Niczyje inne.
Opieram głowę o ścianę i lustruje wzrokiem zgrabnie napisane literki. Znam już treść listu na pamięć, a jednak czytam go kolejny raz.
Nie wierzę po prostu, że tak miesza w moim życiu. Wszystko wie. Mam wrażenie, że jest tuż obok.
- Co ja mam zrobić? - patrze przez okno na oświetlony ogród.
Nie wiem czy warto jest rezygnować z tego uporządkowanego świata. Nie mogę myśleć tylko o sobie.
- Amelio? - drzwi się otwierają. Po chwili czuję jak Harry przytula mnie od tyłu. - Co się dzieje?
Zginam kartkę na pół i wzrusza ramionami.
- Jesteś przygnębiona. Dlaczego? - pyta, całując moją szyję.
- Wszystko jest dobrze - pocieram jego rękę wokół mojej talii.
- Nie wydaję mi się. Nie ufasz mi?
- Ufam Harry.
- Więc dlaczego jesteś taka niepewna.
- Niepewna? To nie to. Trochę zagubiona.
- Nie wiesz czy tak powinno być, prawda? - lekko się odsuwa i patrzy na mnie.
- Trochę się w tym gubię.
- A ja chcę ci pomóc.
- Wiem - opieram się o jego tors.
Całuje mnie po włosach i karku. Silnymi ramionami mocno obejmuje.
- Jest dobrze..

8 komentarzy:

  1. Boże, cudowny ! *O*
    Życzę dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekałam się <3
    Ojej Harry się zakochał ^^
    Mam nadzieję że Amelia nie zrezygnuje z tego ułożonego świata choć w sumie serce nie sługa...
    Ściskam
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  3. O jezu genialny <3 Lou wraca *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co powiedzieć.. kolejny raz mnie "zastrzeliłaś", piszesz cudownie i już chcę więcej; Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Harrego :) Nie ważne jak się będzie starać ona i tak nie zapomni o Lou

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuper !
    Trochę mnie zaskoczyłaś tym liścikiem o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja uwielbiam te genialne rozdzialy
    Kazdy szczegol jest cudowny
    Uwielbiam jak piszesz
    Z Harry'm jest jej dobrze i dobrze bedzie także Willow
    Dlaczego Lou nie chcial z nia zostac, przeciez poradzili by sobie
    Teraz on zaluje i nie moze o niej zapomniej i ona także, wspomnienia biora gore :/
    Jeszcze raz: Swietny rozdzial ,oby tak dalej :**

    OdpowiedzUsuń