sobota, 28 marca 2015

Epilog

~*~
Willow jest już po operacji. Czuje się dobrze. Okazało się że w cale nie byłam w ciąży. Objawy były przez urojoną ciążę. Mała mówi  do swojego taty Louis, jeszcze nie umie się przestawić.
Mieszkamy na razie u mojej babci. Jednak naszym celem jest Paryż. To tam chcemy wyjechać. Siedzimy teraz w salonie i Willow bawi się lalkami, a Lou rozczesuje jej mokre włosy.
- A lala? - pcha mu barbie pod nos. Mój chłopak znalazł prace w wytwórni. Tego samego ma zamiar szukać we Francji.
W końcu zna się na muzyce. Jest to praca, którą może lubić i mieć pieniądze.
-  lale ty uczeszesz. Proszę, kochanie - podaje jej mniejszą szczotkę.
- Ja umiem - prostuje się i zadowolona naśladuje mężczyznę. Podchodzę do nich i daje małej leki.
Bierze je dalej zajęta zabawą. Kołysze się na boki.
- Trzeba je od razu wysuszyć.
- Nie posiadam suszarki. Musisz nam jej użyczyc - mówi Louis szukając w akcesoriach dla lalek. - Tylko większej.
- Coś się znajdzie - śmieje się.
Idę do łazienki. Harry nie dał mi jeszcze rozwodu.
Cały czas czekam na rozprawę.
Chcę mieć to już za sobą. No i wolałabym, abyśmy zostali przyjaciółmi.
Pomagam babci w kolacji. Gdy jest gotowa wszyscy siadamy do stołu.
- A będę mieć pianinko ? - pyta mala.
- Zobaczymy Willow - sadzam ją sobie na kolanach i karmie.
- Będziesz - Louis jej obiecuje. - Piękny fortepian.
- Będę! - patrzy na mnie i podskakuje.
- Ale musisz grzecznie jeść.
- Jem - mówi szeroko otwierając usta
Karmię ją do końca. Idziemy do sypialni. Willow ładuje na środku łóżka.
Skacze po nim kiedy ja przebieram ją do spania.
Układa się między nami, gdy jest gotowa.
- Śpij już tygrysku.
- A wy mnie kochacie? - pyta wiercac się. Louis przepycha ją do ściany.
- Bardzo, ale spisz dzisiaj tam.
- Nie! - wdrapuje się po nim. - Jestem mała.
- Właśnie. Dlatego spisz przy ścianie, żeby nie spaść - mężczyzna całuje jej włosy.
- Cemu? - opiera się o jego ramię.
- Temu, bo się stlasznie wielcisz.
- Ty też. - mówi uparcie, a ja się śmieje.
- Tam ci będzie wygodnie. O Proszę. Twoja podusia - podaje jej te w myszkę miki.
- Ale jutro ja tam - zastrzega sobie i znika z mojego pola widzenia za Louisem.
- To teraz mamusia - brunet wyciąga do mnie rękę.
Odkładam szczotkę i kładę się obok niego całując Louisa w policzek.
- Moje kochanie - całuje mój kark.
Uśmiecham się. Tak dobrze jest mieć go blisko.
Wreszcie. Teraz juz nie pozwolę mu odejść.
~*~
Bardzo się spieszę, aby zdążyć do szkoły muzycznej. Na ulicach Paryża są ogromne korki. Nasza czteroletnia córka została przyjęta jako wirtuoz muzyki.
Uwielbia muzykę i gra sprawia jej niesamowitą przyjemność.
Uwielbia grać. Louis za koncert w operze paryskiej dostał bardzo dużo pieniędzy. Bez słowa następnego dnia Willow dostała wymarzony fortepian. Teraz w domu mam nieustanne koncerty ich obojga.
Słucham tego z przyjemnością. Jestem po prostu dumna. Ja w końcu skończę studia.
Na prawdę wszystko powoli zaczyna się układać.
Teraz to już może być tylko lepiej. Mamy naprawdę ładne mieszkanie. Czteropokojowe w starej, ale pięknej kamienicy. Teraz po prostu jestem tam gdzie powinnam być. Jestem szczęśliwa. Wchodzę do luksusowego budynku szkoły muzycznej. Biegnę korytarzem do odpowiedniej sali.
Ktoś mnie łapie w tali i wciąga między ścianę a ścianę. Louis uśmiecha się krótko mnie całując.
- No chodź - ciągne go za rękę i razem wchodzimy do sali gdzie za chwilę zaczyna się koncert.
- Ładnie wyglądasz. - szepcze mi do ucha.
- Dziękuję.
- A teraz Mozart - dodaje i słyszymy kompozycję, którą napisał dla Willow
Jest piękna. Dziewczynka uśmiechnięta przesuwa palcami po klawiszach.
Nie pojmuje tego jak ona to wszystko wie. Ona po prostu czuje muzykę.
Dostaje brawa całej sali. Całą drogę do domu rozmawia z Louisem o tym jak grała.
- Byłaś cudowna.
- Umiem jak ty - chwali się.
- Tak kochanie. Nawet lepiej.
- Ciemno jak, a ja nie ce spać - wychyla się z fotelika do przodu.
- A co chcesz?
- Lody mi dajcie.
- Poproszę jeśli już.
- Willow nie będziesz jadła tak późno lodów - mówię, a Louis parkuje.
- Dlaczego? - zła jest.
- Bo będzie cię bolał brzuch - wypinam ją z fotelika i biorę na ręce
- No dobrze.
- Przeczytam ci bajkę. Dobrze? - mówię gdy mała leży już w łóżku i koniecznie chce z niego wyjść.
- Ja ce się bawić...
- Jutro Willow. - siłą przytrzymuje ją pod kołdrą śmiejąc się cicho żeby nie usłyszała.
Opada na poduszki z głębokim westchnieniem. Robi taką minę jak jej ojciec gdy mu coś nie pasuje.
Jest do niego aż nienaturalnie podobna. Mała kopia Louisa.
- Zamknij oczka i śpij - kładę się obok niej.
Zamyka oczy i kładzie rączki na kołdrze. Chwile później patrzy na mnie.
- A będę mieć braciszka?
- A chciałabyś?
- Bardzo mamusiu.
- To porozmawiam z tatą. - całuje jej czoło i cicho nucę kołysanke.
Po chwili zasypia. Wychodzę cicho z jej pokoju.
Zostawiam uchylone drzwi i idę do łazienki wziąć prysznic.
nie jest długi. Chcę się położyć jak najszybciej.
Louis leży już w łóżku więc zajmuje miejsce obok niego.
Przyciąga mnie do siebie i całuje.
- Ale ja cie kocham.
- Wiem - chichocze mu w usta.
- Chcę syna.
- Zmówiliście się?
- W życiu...
- Jasne - prycham.
- A ty nie chcesz? - obejmuje mnie.
- Nie jestem do końca przekonana.
- Dobrze.
- Oboje pracujemy.
- Ale możemy mieć dziecko.
- Pomyślimy..
- Kocham cie.
- Ja ciebie też.

7 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się już epilogu :/ szczerze ? To myślałam że to ff będzie dłuższe ale coż :) Epilog świetny kocham ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz epilog? Szkoda :/ ale coz, swietne :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że tak się skończyło ale szkoda że tak szybko ;/
    Ściskam i życzę weny
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  4. Super epilog :)
    Cieszę się ze wszystko się dobrze skończyło :*
    Może druga częśc? ^^
    Powodzenia :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję. Opowiadanie było cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku jak mi smutno że już koniec!!! Piszesz cudownie i mam nadzieję na kolejne takie nieziemskie TWOJE ff; pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. K o c h a m t o f a n f i c t i o n, p a

    OdpowiedzUsuń