wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 2

W niedziele nie mam pracy, ani zajęć. Wolne, a więc czas na naukę. Niestety studia wymagały ode mnie ciężkich przygotowań. W zasadzie lubię się uczyć, ale to wycieńcza mój organizm. Zwłaszcza, gdy tak dużo pracuję. 
Jem chrupki kukurydziane, próbując opanować nowy materiał. Jest coraz trudniej i więcej do nauczenia. Przeglądam kolejny zeszyt z notatkami, skanując wzrokiem bazgroły. Na wykładach muszę bardzo szybko pisać, bo nauczyciele nie dają ulg. Idą z tematami jak chcą. 
W tym samym czasie, Louis którego nie miałam sumienia wyrzucać, bo naprawdę jest zimno, zmywa naczynia i sprząta moje mieszkanie. To jest bardzo kochane. Chociaż chciałam mu przerwać, nie pozwolił na to. Uznał, że czuje potrzebę odpłacenia się. Nie miałam czasu na kłótnię. Kiwnęłam tylko głową i wróciłam do nauki, a on do sprzątania.
Obojgu nam schodzi do późnego wieczora. W końcu siada obok i podaje mi ciepłą herbatę. Próbuje się odwdzięczyć jak może.
— Dzięki. — W jego drugiej dłoni dostrzegam drugi kubek, na co się uśmiecham.
— Ciągle mi dziękujesz, a przecież nie ma za co — zauważa. — Nic nie robię. To ja ci dziękuję, że mi pomagasz. To dla mnie wiele. Możesz... opowiedzieć mi trochę o sobie, Amy? — pyta i podchodzi do kaloryfera, który podkręca.
Widzi, że trochę się kulę, więc bierze koc i mnie okrywa.
— Mam 21 lat — zaczynam. Nie widzę nic złego w tym, by mu powiedzieć podstawowe rzeczy. — Jestem z Londynu, a w Paryżu studiuje filologię angielską od roku. Mam starszego brata, Erica. Lubię czytać i lubię swoją pracę w kawiarni. Staram się być kreatywna i pomysłowa, co wychodzi mi w jakiś 70%.
Zerkam na chłopaka, a on kiwa głową, uśmiechając się. Przez chwilę panuję cisza. Widzę jak mruży oczy, zastanawiając się nad czymś.
— Dlaczego Paryż? — ponownie się odzywa.
— Bo wydawał się nieosiągalny — odpowiadam, oplatując rękoma gorący kubek.
—A jaki jest w praktyce? — Przekrzywia głowę, bacznie mi się przyglądając. Mam wręcz wrażenie, że niebieskie tęczówki dokładnie skanują każdy fragment mnie.
— Jest dla ludzi — śmieję się cicho.
Louis zajmuje miejsce obok mnie i uśmiecha się delikatnie. Pijemy herbatę w ciszy, dopóki nasze kubki nie są do połowy puste.
— A to co studiujesz, to jest co o czym marzyłaś? — pyta.
— Chyba... — mruczę.
— Coś jeszcze chcesz powiedzieć? 
— Nie jestem raczej ciekawa. — Wzruszam ramionami.
Przysuwa się i mnie przytula.
— Ja również nie jestem — odpowiada cicho.
Podnoszę głowę i patrzę w błękitne, spokojne oczy bruneta. Potem mój wzrok pada na jego wargi. Mam ochotę go pocałować. Nie umiem odsunąć tej chęci. Powoli odstawiam kubek i przysuwam się do chłopaka. Louis wyczuwa to, co chcę zrobić. Delikatnie się pochyla. Nasze spojrzenia spotykają się, a usta łączą w pocałunku. Muska moje wargi ostrożnie i niepewnie. Kładę rękę na jego karku, dając mu pozwolenie na więcej. Przyciąga mnie bliżej i pocałunki stają się zachłanne. Oddaję je, a mój oddech i serce przyśpiesza. Nie jestem w stanie myśleć. Jego usta. Moje usta. Nasze pocałunki. Ta chwila.
Przechylam się na materac, a Lou nachyla się nade mną. Opiera ręce po obu stronach mojej głowy, patrząc mi w oczy. Nie odzywam się. Jedynie przejeżdżam palcami po policzku bruneta. Przymyka powieki i wtula go w moją dłoń. Podnoszę się i znów napieram na jego usta. On z chęcią oddaje pocałunki.  Oboje wiemy czego chcemy. Ja pragnę jego, a on mnie. Nie potrzebujemy zbędnych słów. Czuję jak palce Louisa wślizgują się pod moją koszulę. Dotyka ręko biodra, a potem przesuwa ją po żebrach. Ściska pierś w czarnym staniku. Wzdycham w jego usta. Siadam, a on rozpina czerwony materiał i ściąga go z moich ramion. Odsuwa się, aby składać pocałunki na mojej szyi i obojczyku. Odchylam głowę do tyłu i zamykam oczy. Jest mi tak dobrze. Znów opadam na łóżko. Louis schodzi ustami coraz niżej. Całuje mój brzuch. Przechodzą mnie chłodne dreszcze, chociaż atmosfera robi się coraz bardziej gorąca. W mieszkaniu pali się jedynie lampka, przy której się uczyłam. Półcień pada na nasze spragnione ciała. Lou rozpina moje jeansy i zsuwa je z moich nóg. Zostaję w bieliźnie i skarpetkach. Ich również się pozbywa, całując moje kolano oraz uda. Mruczę coś niezrozumiałego. Jego oczy, w które patrzę, mówią mi wszystko. Jesteś piękna. I dzisiaj jestem w stanie w to uwierzyć. Odgarnia moje blond kosmyki z policzka i znów muska moje usta. Podciągam rękoma białą koszulkę bruneta i ściągam ją z niego. Na jego ciele dostrzegam dwa tatuaże. Jeden jest na klatce piersiowej. Angielski napis. Za to drugi jest na ramieniu. Free - wolność. Przejeżdżam po jego konturach i je całuję.
Chłopak się podnosi. Rozpina spodnie i je zdejmuje. Po chwili jest obok mnie, błądząc rękoma po moim ciele. Zamykam oczy i wtulam się w jego szyję, gdy on całuje moją. To powolne, krótkie pocałunki. Dotyk warg Louisa, sprawia mi nie opisaną przyjemność. Nie przerwę tego. Chcę coraz więcej. Mężczyzna wsuwa rękę do moich bawełnianych majtek. Palcami muska rozpaloną kobiecość. Raptownie unoszę biodra i dociskam ją do jego dłoni. O tak...Wzdycham cicho, a on pozbywa mnie bielizny. Pochyla się i całuje wewnętrzną stronę moich ud. Odchodzę od zmysłów. Zaciskam palce na kołdrze. Louis nachyla się nade mną i rozpina stanik, który został jako ostatni. Nie wstydzę się, gdy na mnie patrzy. Podziwiając mnie, zamyka pierś w swojej dłoni. Otwieram usta i jęczę. Och, idealnie. Jestem niecierpliwa. Chcę poczuć jego w sobie. Przyjąć w ciepłym wnętrzu.
Tym razem to ja wpijam się w jego usta i przejeżdżam ręką po torsie bruneta. Docieram do bokserek. Z jego pomocą, zsuwam je. Nadzy tarzamy się na białej pościeli mojego skrzypiącego łóżka. Materac ugina się pod naszym ciężarem. Louis wypycha biodra, a ja z jękiem przyjmuję go w sobie. Ciała łączą się jak dwa kawałki puzzli. Ciągnę za jego włosy i oddycham przez usta. Za oknem panuje śnieżyca, a tutaj gorąca noc, która zostanie w pamięci.
Opadam na poduszkę i biorę głęboki oddech. Louis całuje każdy fragment mojego ciała. Napawam się jego bliskością. Moje włosy na pościeli rozkładają się niczym wachlarz. Chłopak wraca do mnie. Pochyla się, głaszcząc dłonią mój policzek. Oplatam rękoma jego kark, a biodra nogami. Nie wiem, gdzie zaczyna się on, a kończę ja. Jesteśmy jednością przez kolejne godziny. Czas płynie, nie zważamy na to. Mój oddech, plączę się z jego, a krzyk odbija o ściany, gdy kolejny raz osiągam szczyt rozkoszy. Zamknięta w jego ramionach, zasypiam nie chcąc wracać do rzeczywistości.
~Louis~
Tumblr - Tumblr's Photos | Facebook
Otwieram oczy i mrugam. Przecieram twarz ręką. Dostrzegam Amelię wtuloną w moje ciało. Ulokowała się dosłownie pod ramieniem. Jej jasne włosy są potargane, a dziewczyna jest tak spokojnie pogrążona we śnie. Wygląda jak anioł. Przejeżdżam palcami po jej plecach. Nigdy nie czułem się tak dobrze. Nie wiedziałem co mam wczoraj robić. To chwila mnie poprowadziła. Nie byłem tak blisko z żadną kobietą. Odebrałem jej dziewictwo. Chciała tego. To był nasz pierwszy raz. Jej i mój. Ale nie mogę tu zostać. Nie może mieć ze mną nic wspólnego. Jestem nikim. Czas tego nie zmieni. Nie zasługuję na nią, na dobro. Wrócę na ulicę. Zniknę z poukładanego życia tej dziewczyny. Pięknej dziewczyny. Anioł leżący na zniszczonym łóżku w starym mieszkaniu paryskiej kamienicy. 
Całuję jej ramię i ostrożnie wstaję. Upewniam się, że śpi. Mruczy coś i delikatnie się przekręca. Sięgam po swoje ubranie i zaczynam się ubierać. Krzywię się, gdy dotykam siniaka. Niedługo pojawiają się następne. Ale taki jest mój los. Na niego nie ma rady. 
Kucam i dotykam policzka Amelii. Pochylam się, aby ostatni raz ją pocałować.
- Śpij piękna, nie daj się skrzywdzić. Jesteś silna - szepczę i powstrzymuję łzy.
Dlaczego to dla mnie takie ciężkie? Rozstaję się z dziewczyną, z którą spędziłem tydzień. Tydzień, w którym czułem się szczęśliwy. Uwierzyłem w radość z życia. Ale teraz czas wrócić do teraźniejszości. Sięgam po jej notes i biorę pióro. Zapisuję krótką notatkę.
" Dziękuję, Amelio. Nie myśl o mnie źle. Nie chcę być niczyim ciężarem w życiu. Pamiętaj. Idź przez życie z uniesioną głową i nie poddawaj się. Louis"
Później opuszczam mieszkanie. Dźwięk zamykanych drzwi upewnia mnie, że naprawdę to zrobiłem.

13 komentarzy:

  1. Przepiękny *-*
    Kurczę czemu On odchodzi ;c A tak pięknie się zapowiadało :)
    Myślę,że nie długo dodasz rozdział jak i na innych blogach? :)
    Życzę weny i Wesołych Świąt *-*
    No i jutro Urodziny Louisa ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo, piękne, wzruszające, weny! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, cudny, wzruszający <3 Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! To najlepszy imagin jaki do tej pory czytałam! Jest piękny, wzruszający. Mam nadzieję,że jednak do siebie wrócą
    :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O jeju swietny *-* dlaczego on musial odejsc ;c ale zobaczymy co tam dalej wymyslisz :) szybko nn ! ;* czekam z niecierpliwoscia x

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty ^^ <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Weszłam w tą niespodziankę i czytam... - no nie boski, cudowny, fenomenalny - fajnie się zaczyna... czekam na więcej; moc życzeń na Święta i Nowy Rok

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne,jak każde Twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. uznam że tak ma być... ale takich fantazji to długo nie czytałam , zresztą wszystko co piszesz to fantazja. Ale są emocje, jest zabawa, a rozdziały cudowne ! AgAxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Wywołałaś u mnie pełno emocji tym rozdziałem, czekam na kolejną część i szkoda, że Louis odszedł, ale tak widocznie musiało być :)

    OdpowiedzUsuń